-Wiesz co czasem mi się zdaje, że one się o mnie kłócą
-Kto?
-Moje postacie
Aya skrzywia się lekko, patrząc na Tyvsę.
-Musiała cię wrzucić do mojego opowiadania?!- spytała się z wyrzutem czerwono-włosej- Jeszcze muszę udawać, ze cię lubię!
-Najwidoczniej nie może się ze mną rozstać- Tyvsa przysiadła na skraju łóżka, pozostawionego na środku białej przestrzeni. Mogła zagospodarować to miejsce jak tylko chciała, a jednak zostawiła wszystko tak jak było kiedy się tu pojawia
-Albo jej cię szkoda- Aya zrobiła mnie jak dziecko, które stara się wszystkich przekonać do swojej racji. Według niej, dawna alfa Watahy Bogów Śmierci, powinna teraz żyć sobie w zawieszeniu, płaszczyć się przed swoim "ukochanym" mężem Makim i dawać tyła Marsowi. Nie rozumiała co czerwono-włosa robi w miejscu, które miało należeć tylko do niej i to do tego czemu jest wyżej postawiona niż ona sama. Przecież to Ayane była ulubienica Autorki, a nie Tyvsa.
-Nie rozpaczaj, po prostu moderuje twoja grę- alfa przeciągnęła się i spojrzała na lóżko. Bardzo chciało jej się spać, a biała nie dawała jej spokoju- daj mi spać- jęknęła
-Wynieś się z mojego opowiadania- w oczach Autorki Ayane była idealna, a tutaj pokazała swoja prawdziwa twarz. Pokazywała to jak bardzo zależy jej na uwielbieniu
-Bo co, bo na łożu śmierci to lepsza, trzeba się ulitować?- Tyvsa parsknęła i rzuciła Ay'i jeden ze swoich uśmiechów sprawiających, ze ludzi przechodzą dreszcze. Bardzo cieszyła się, ze tutaj może mieć swoja prawdziwa postać, ze nie wygląda jak male, niewinne dziecko.
-Jesteś bezczelna- biało-włosa odwróciła się na piecie i ruszyła pędem, poza białe pomieszczenie- siedź sobie w tym pozbawionym niczego miejscu!- Tyvsa przebiegła wzrokiem po swoim lokum, może i było tylko biała pustka, ale za to je lubiła. Było jak ona, bez wyrazu. Ułożyła się wygodnie na łóżku, które jako jedyne nie było tylko pustka i po chwili zasnęła.