A oto jak tworzę wiersze, znaczy się nie tworze ich, bo nie potrafię... dlatego wygląda to jak... no nie wygląda.
To co można nazwać "czymś":
"Złodziejka"
Jesteś jak imbir kandyzowany,
tylko, że ty zasklepiasz moje rany.
Słodko-ostra,
ciągle zazdrosna.
Po uczy zakochana,
kocha się ze mną do rana.
Jesteś jak anielica niewinna,
tylko że ty jesteś wciąż winna.
Skąpana w świetle gwiazd,
wie o niej wiele miast.
Wpycha mi język do gardła,
już dawno moje serce ukradła.
First Version:
"Imbir Kandyzowany"
Jesteś jak imbir kandyzowany,
tylko, że ty zasklepiasz moje rany.
Słodko-ostra,
ciągle zazdrosna.
Po uczy zakochana,
kocha się ze mną od rana.
Jesteś jak anielica niewinna,
tylko że ty jesteś wciąż winna.
Skąpana w świetle,
wad ma niewiele.
Wpycha mi język do gardła,
już nie wydaje się taka ładna.
A tu lekko nie cenzuralne rymy mojego przyjaciela:
"Były hymn do imbiru, ale zastąpiłaś go jakąś laska"
(...)
Słodko-ostra,
może mnie os*a.
(...)
Wpycha mi język w usta,
jak jakaś, ku**a, langusta.
Pozdrawiam i dziękuję Tyvsie za psującą wszystko cenzurę ~Seth